Zmiana… O tym, że można „chodzić po wodzie”.

Zmiana… O tym, że można „chodzić po wodzie”.

„Na to odezwał się Piotr: <Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!> A On rzekł: <Przyjdź> Piotr wyszedł z łodzi, krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa” Mt 14,28-29

Zmiana.

Zaczyna się od wewnętrznego poznania: „tak, to jest prawdziwie moje, głębokie, ważne…” Zwykle nie jest to wcale oczywiste i zajmuje trochę czasu. Trzeba zdjąć wiele nieprawdziwych warstw z siebie żeby zobaczyć żywy i prawdziwy „środek” własnego istnienia. Ten podarowany i niczym nie zanieczyszczony.

Potem jest tęsknota. Czasem udręczona. Bo zmiana jest jak… chodzenie po wodzie. Nie rzadko zdarza się, że wydaje się to niemożliwe aby zrobić choćby pierwszy krok.

Sprawa pierwsza. Jeśli z jakiegokolwiek powodu ruszysz się z tego miejsca gdzie jesteś to tylko dlatego, że zobaczysz w tym sens. Ale… co jest Twoim sensem jeśli pragniesz, nawet mocno, ale boisz się? Czy wtedy nadal chcesz ruszyć, czy może bliżej Ci do tego aby się zatrzymać i nie robić nic? Głęboko w sercu mieszka prawdziwa wola.

Sprawa druga. Lęk. Poznaj jegomościa (jak się nazywa? skąd pochodzi? po co?) dokładnie aby Twoja wola była wolna…

Pragnienie Piotra było większe niż strach… Albo może w tym jednym momencie nie bał się wcale. Zapatrzył się w swój CEL, skoncentrował się na Nim… Dlatego wyszedł z łodzi – swojej strefy komfortu. Miał wolę, miał motywację ruszenia z miejsca. To było realne, bo wewnętrznie spójne.

A jak jest u Ciebie? Na jakim celu koncentruje się Twoja wola?

1 komentarz

Dodaj komentarz