Co rodzi bogactwo?

Co rodzi bogactwo?

Można być biednym, w przejmującej potrzebie, ale nie ma to nic wspólnego z portfelem. Nie rodzisz się ubogim. Możesz się nim stać. Nie od razu, ale sukcesywnie wraz z każdą negatywną interpretacją zdarzeń Twojego życia. Na własne życzenie wchodzisz w niewolę. Zadamawia się w Tobie niezrealizowana tęsknota, żal, poczucie straty, braku. Kiedy na dokładkę z wielkim zaangażowaniem celebrujesz ten fakt niesprawiedliwości jaka Cię spotkała to wtedy lawina narzekania zdmuchuje Cię z drogi prawdy.

Do jakiej myśli się przyklejasz? Przy czym jesteś? Przy braku czy przy wdzięczności za to co otrzymujesz?

Chodzi tu o właściwy, bo dobry i mądry, sposób patrzenia na sprawy. Jakie myśli masz o sobie, swoim życiu, sytuacjach, w których przypadkiem i bez przypadku się znalazłeś? Ile masz wdzięczności za małe, piękne, wyrwane codzienności cuda, które nieustannie się dzieją? Kiedy ktoś umie się cieszyć z małych rzeczy duże będą bonusem, kiedy ktoś nie ma w sobie pokory, aby ćwiczyć się w radości i wdzięczności za małe rzeczy, nawet te duże będą zbyt małymi.

Jak to osiągnąć? Nauczyć się patrzeć tak, aby widzieć to co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne. Nazwałabym to serdecznym i głębokim sięganiem wzrokiem, które budzi myśli pełne wdzięczności.

Pomaga uważność i pokora. A więc świadomość, o którą zawsze warto zabiegać i dyscyplina, którą trzeba wyćwiczyć.

To co mam wcale nie jest oczywiste. Znaczy można zapomnieć o wartości czegoś, jakby z przyzwyczajenia. O dziękczynieniu można zapomnieć. Kiedy przychodzi groźba utraty tego co przecież zawsze było, nagle rozumiemy jak było dobrze wcześniej, bez tej groźby.

Odpowiedzialność zawiera się w decyzji o tym jak chcę patrzeć, jak chce myśleć o tym co widzę, ale też o tym co obserwuję w sobie. Mam aż tyle – wspaniale, albo to straszne ile nie mam. To jest wybór w każdym momencie kiedy trwasz. Jeden jest twórczy, rozwijający, sycący… drugi – ciasny, zamykający, blokujący.

„Człowiek braku” jest swoją własną ofiarą. Nie musi tak być.

Jest taki człowiek. Nick Vujcic. Nie ma rąk ani nóg. To nie przeszkadza mu myśleć o sobie jak o bardzo obdarowanym. To nie przeszkadza mu żyć jakby nie było tego ograniczenia. Robi rzeczy, o których większość sprawnych fizycznie ludzi nawet się nie śni. Żyje pięknie. Kocha i jest kochany. Jak to możliwe?

Trochę to trwało, ale w końcu Nick zaczął myśleć o tym co ma, zamiast koncentrować się na tym czego mu brak. Obudził w sobie wdzięczność Bogu. Zmienił sposób myślenia. Pożegnał się z mentalnością niewolnika, z mentalnością biedaka. Stał się bogaty. Stał się przyjacielem Boga i ludzi, wcześniej jeszcze stał się odpowiedzialnym przyjacielem samego siebie.

Ograniczenia tkwią w głowie. To nie jest tak, że myśli, które snujemy nie niosą konsekwencji. Ależ niosą. Za nimi idą uczucia, działania albo ich brak. Dobra, wdzięczna myśl, radość z tego co jest (bo naprawdę mogłoby nie być), przywraca porządek, otwiera serce i zaprawia ręce do słusznej pracy nad sobą, nad swoimi sprawami. W ufności. Z nadzieją na wszelkie dobro.

Świat bardzo chce nas przykleić do lęku, do smutku i braku nadziei, bo tyle braków, sytuacji innych niż tęsknoty. Agere contra! Gdzie jest wolność, siła? Bądźmy wszyscy świadomi ile otrzymujemy i cieszmy się tym z całego serca. Chodźmy w wdzięczności.

🙂

2 komentarzy

Tak, trudna ta prawda, rozumiem to dobrze. Tak jak piszesz to droga, którą można iść z Bogiem i nie jest to droga donikąd. Mimo, że często są to zmagania aby przekraczać swoją strefę komfortu to jednak jest to mocno słuszny, dobry, ocalający wręcz, proces odzyskiwania prawdziwej siebie. Dzięki za słowo :). Serdeczności.

Dodaj komentarz